sobota, 26 maja 2012

"Dom lalki (Nora)" H. Ibsen


O Ibsenie dopiero co pisałam, ale się powtórzę. Co mi tam. Wiedzy nigdy za wiele. Żył w latach 1828-1906. Wybitny norweski dramatopisarz, twórca teatru narodowego i wielki reformator teatru. Początkowo był niedoceniany przez rodaków, część życia spędził poza granicami kraju. Na emigracji powstała większość jego dzieł. 

Nora i Torwald Helmerowie to pozornie szczęśliwe małżeństwo. Mają gromadkę dzieci i wiernego przyjaciela rodziny - doktora Ranka. Wszystko staje się piękniejsze, gdy pan Helmer otrzymuje posadę dyrektora banku. Zdaje się, że problemy finansowe, które dręczyły rodzinę, w końcu znikną. Może i tak. Ale jak to czasem bywa, przybywają kolejne, całkiem nieoczekiwane, niedogodności
(delikatnie ujmując). 
Niespodziewanie Norę odwiedza stara przyjaciółka - pani Linde. To ona zaczyna stale towarzyszyć głównej bohaterce, która, jak się okazuje, była wobec męża niezupełnie szczera. Skryła przed mężem coś, co mogło ją zgubić. W dzisiejszych czasach sytuacja byłaby absurdalna, wówczas honor odgrywał znaczenie ogromne. Poza tym, kobiecie było wiele trudniej znaleźć sposób na utrzymanie. Jej oparciem był mężczyzna.

Autor opisuje sytuację kobiety, która chcąc ratować męża, postąpiła wbrew niemu. Potajemnie zyskała pieniądze, by jej ukochany mógł żyć. Z ową tajemnicą była związana kilka lat, gdy nagle pojawia się osoba, która chce to wszystko wyjawić, która może ją zniszczyć. Także kwestia małżeństwa ukazuje się oczom czytelnika.

Tytuł jest znaczący, bowiem Nora początkowo została przedstawiona jako trzpiotka. Delikatny ptaszek, który żyje chwilą, trwoni pieniądze na swoje zachcianki. Zdobyte przez męża przelatują jej przez palce. Wszyscy uważają ją za taką laleczkę (aż przychodzi na myśl Izabela Łęcka), która niczym się nie przejmuje, żyje lekko i cudownie. Jaka jest Nora? To już trzeba przekonać się samemu, gdyż mogłabym ją opisać sama, ale ona odkrywa się powoli sama. Tutaj Ibsen pokazał, jak można powoli kreować postać. Nie odbiorę Wam tej przyjemności i zachęcam do tego, byście sami przekonali się jaka to ona jest. No i radzę nie porównywać utworu z "Lalką" Prusa. To było moje początkowe skojarzenie. 
W ogóle samo znaczenie tytułów u Ibsena zaczyna mi się podobać.

Co mi się jeszcze podobało? Brak takiej sztuczności, która dla mnie bardzo rzuca się w oczy. Bohaterowie dramatów często tak wyolbrzymiają uczucia (pewnie stąd to powiedzenie, że ktoś dramatyzuje). A tutaj było subtelnie. Ładnie to wszystko wygląda, naprawdę przyjemnie się czyta. Czuję, że na tym nie skończy się moja przygoda z Ibsenem. Obie pozycje ("Dom lalki" i "Dzika kaczka") wywołały pozytywne odczucia i cieszę się, że za poleceniem (już byłej) polonistki jednak zapisałam to nazwisko i te tytuły. Poznałam cenne dramaty, które mnie nie dręczą, nie denerwują i nie nużą.

4 komentarze:

  1. Na razie nie mam ochoty na zbyt ambitne dzieła ;) Ale może kiedyś

    OdpowiedzUsuń
  2. Jakoś stronię od dramatów, ale nie wykluczam przeczytania;) Raz na jakiś czas można się "odchamić" :D

    OdpowiedzUsuń
  3. Ja także nie przepadam za dramatami, choć jest kilka tytułów, które podobały mi się. Ten wydaje się być interesujący...

    OdpowiedzUsuń
  4. Chętnie przeczytałabym ten dramat. Już wcześniej o tym myślałam, ale jakoś się nie złożyło. Chyba muszę dopisać do listy;)

    OdpowiedzUsuń

A Ty, co o tym myślisz?

Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...