Czy ktoś z Was myślał kiedyś o napisaniu książki o sobie? To
nie takie łatwe, co? Ale Olivierowi, głównemu bohaterowi książki Sally Nicholls,
się udało. Opisał świat takim, jaki go widzi. Zamieszczał listy, które
charakteryzowały jego charakter i wygląd. Napisał listę swoich marzeń.
Sally Nicholls to angielska pisarka, która urodziła się w
1983r. Jest twórczynią literatury dziecięcej. „Olivier i zeszyt z marzeniami”
to jej debiutancka powieść, która w 2008 roku zdobyła nagrodę.
Olivier to około dziesięcio-jedenastoletni chłopiec chory na
białaczkę. Na okładce spotkamy się ze stwierdzeniem, że to kolega Oskara z
książki Schmitta. Łączą ich pewne podobieństwa, ale to tylko recenzja, więc nie
będę zagłębiać się w szczegóły. Te możecie odkryć sami.
Olivier nie przebywa w szpitalu. Jego stan jest na tyle
stabilny, że może sobie na to pozwolić. Jednocześnie, jak się okazuje, chłopcu
pozostał co najwyżej rok życia, dlatego też lekarze nie chcą, by chłopiec
spędzał ostatnie dni poza domem. Olivier i jego przyjaciel ze szpitala Feliks
mają wiele zaskakujących pomysłów. Są bystrzy i inteligentni. Znają swój los.
Ale chcą także spróbować różnych rzeczy.
Chłopcy mają lekcje w domu. Nie są to jednak zwykłe zajęcia.
Uczą się oni rzeczy, których w szkołach często nie ma (ewentualnie jak czasem
nauczyciel/ka okaże się na tyle dobra, że zrobi lekcje w formie zabawy). W ten
sposób też Olivier zaczyna pisać książkę.
Język, jakim została napisana książka, jest odpowiedni dla
głównego bohatera. Bardzo dobrze odzwierciedla punkt widzenia dziesięciolatka. Ponadto
utwór czyta się bardzo szybko i przyjemnie.
Bardzo podobały mi się kartki z zeszytów, które pojawiają
się co jakiś czas. Takie wyrwane listy, których Olivier nie chce nikomu
pokazać.
Książka przekonuje, że każde marzenie można spełnić.
Wystarczy tylko trochę chęci i samozaparcia, a okaże się, że to wcale nie było
aż takie trudne. No takie łatwe też, co prawda, nie, ale bez odrobiny wysiłku,
nie ma tego zadowolenia. Olivier pokazuje też, że nasze marzenia nie muszą
spełniać się dosłownie. Gdy trochę „naciągniemy” zasady, okaże się, iż tak
naprawdę teraz wspomnienia stają się piękniejsze, marzenia wyjątkowe, a życie,
nawet te króciutkie, pełne radości i spełnienia.
Miałam kiedyś książkę w rękach, jednak nawet nie zaczęłam jej czytać (pożyczyłam ją w punkcie kulminacyjnym w roku szkolnym, czyli w maju, kiedy to wszyscy poprawiamy oceny) i musiałam już-już oddawać ją do biblioteki.
OdpowiedzUsuń5 na 6 to bardzo wysoka ocena i chyba trochę żałuję, że nie przeczytałam jej od razu. Jak tylko się na nią natknę, to wezmę, siądę i przeczytam :)
Pozdrawiam
Mimo że porusza trudny temat, a fabuła wydaje się być ciekawa, to nie do końca mnie przekonuje i chyba sobie jednak odpuszczę. Mam tyle książek w kolejce, a niestety nie da się przeczytać wszystkiego. Pozdrawiam!
OdpowiedzUsuńInteresująca książka
OdpowiedzUsuńO, nawet jak spojrzałam na okładkę, to jakoś skojarzyło mi się z "Oskarem i panią Różą". Na razie jednak sobie ją odpuszczam, gdyż potrzebuję lekkich książek, po których nie będę płakać rzewnymi łzami :)
OdpowiedzUsuńPisać o sobie i swoich marzeniach - to po prostu musi być bardzo, bardzo trudne. Tego typu książki podnoszą na duchu ;)
OdpowiedzUsuńinteresujące podejście do tematu, poszukam tej książki...
OdpowiedzUsuńksiażke czytałam, pamiętam jak płakałam na końcu. Dla mnie była bardzo wzruszająca. Porusza bardzo trudny temat.
OdpowiedzUsuńbardzo chciałbym przeczytać te książkę
OdpowiedzUsuńKsiążka, oraz sam jej tytuł bardzo przyciągają, ale ja na wakacje raczej rozglądam się za lekkimi książkami.
OdpowiedzUsuńW wolnej chwili zapraszam do siebię :D
Nie powiem, zaciekawiłaś mnie, ale nie na tyle abym miała na nią jakąś ogromną ochotę. Jak wpadnie mi w ręce to może...
OdpowiedzUsuńTrudny temat, raczej nie przeczytam... ale dobrze odnotować istnienie takiej książki.
OdpowiedzUsuńSłyszałam już o tej książce i mam ja w planach, ale musi przyjść odpowiednia pora. Pozdrawiam :)
OdpowiedzUsuńZapraszam:
OdpowiedzUsuńhttp://udebulduzur.blogspot.com/2012/05/sow-kilka-i-tagowa-zabawa.html