Gdy otrzymałam książkę, moją uwagę przykuła przepiękna
okładka. Podobają mi się fioletowe odcienie i ujrzenie tak pięknych barw od
razu mnie urzekło. Zaraz jednak pojawiły się pytania dotyczące treści lektury.
Czy mi się spodoba? Czy nie będę się męczyć? Po wcześniejszych recenzjach miałam
mieszane uczucia. Poza tym bałam się, że odnajdę w lekturze klimat „Wichrowych
Wzgórz”, a ten nie przypadł mi do gustu.
Anne Bronte żyła w latach 1820-1849 i była angielską
pisarką, jedną z trzech sławnych sióstr Bronte. Wydała dwie powieści; „Agnes
Grey” oraz „Lokatorka Wildfell Hall”. Obie ujrzały światło dzienne pod koniec
życia Anne; w 1847 i 1848 roku, zaś w Polsce ukazały się dopiero teraz, w 2012
roku.
„Lokatorka Wildfell Hall” to powieść, która ukazuje losy
kobiety walczącej o niezależność. Pewnego dnia w Wildfell Hall pojawia się wraz ze swym synkiem, odziana w czerń, czym
wywołuje poruszenie w okolicy. Mieszkańcy zastanawiają się kim jest tajemnicza
młoda i piękna kobieta zamieszkała w niezbyt urodziwej rezydencji. Szczególne
zainteresowanie budzi u pewnego mężczyzny – Gilberta Markhama. To właśnie on
opowiada całą historię.
Tym samym śmiało można przejść do narracji, która jest
świetna, podobnie jak w „Wichrowych
Wzgórzach”. Z tym, że tutaj było to dla mnie przyjemniejsze. Narratorem jest
Gilbert Markham. Lektura powieści to tak naprawdę list głównego bohatera do jego
przyjaciela – Halforda. Tak samo jak w „Cierpieniach młodego Wertera”, nie dowiemy
się o adresacie niczego poza tym, że jest przyjacielem i powiernikiem listów
Markhama. Z resztą więcej informacji nie jest potrzebne.
Oprócz wyżej wymienionego narratora, można odnaleźć także
panią Graham, ową tajemniczą lokatorkę. Wiele rozdziałów stanowią jej zapiski z
dziennika i wówczas ona staje się jakby przewodnikiem, naszym narratorem.
Trudno to opisać, lecz przedstawione zostało pięknie.
Z całej powieści bije niesamowity urok. Podział na rozdziały
jest bardzo trafny. Wszystkie tytuły idealnie dobrane. Były jednocześnie
tajemnicze, ale i zapowiadające konkrety. Nie sposób domyślić się, co będzie treścią
kolejnych stron. Niemal z wypiekami na twarzy przewracamy kartki. Dodatkowym
atutem jest sama fabuła. Wydawać by się mogło, że to przeciętna historia, lecz
bylibyśmy w błędzie, gdyby odrzucić książkę z tego powodu. Autorka świetnie
opisuje społeczeństwo, jego nastroje, sytuację kobiety w XIX wieku.
Zdumiewa mnie, że książka została wydana dopiero teraz, gdyż
jest to nietuzinkowe dzieło. Niezwykły klimat i urok towarzyszy od pierwszych
zdań, aż do ostatniego słowa. Ani przez chwilę czytelnik nie nudzi się przy
lekturze. Rzadko zdarza się, by autor tak skonstruował swe dzieło, by nie
posiadało choćby najdrobniejszego momentu męczącego czy nudzącego. A tutaj nie
można oderwać swych myśli od treści książki. Warto dodać, że nie jest to
pozycja na jeden wieczór. To ta z książek, którą trzeba smakować powoli.
Mam ogromną ochotę na tę książkę. "Wichrowe wzgórza" bardzo lubię, więc tym bardziej mam nadzieję, że książka mi się spodoba.
OdpowiedzUsuńA okładka rzeczywiście jest piękna!
Okładka przepiękna :)
OdpowiedzUsuńOkładka rzeczywiście piękna. A sama recenzja też zachęcająca ;) Pozdrawiam!
OdpowiedzUsuńCzyli książka warta przeczytania. Z chęcią bym ją poznała, gdyż lubię takie klimaty;)
OdpowiedzUsuńBardzo mi się ta książka podobała, czekam na premierę Agnas Grey tej autorki.
OdpowiedzUsuńAle Ci zazdroszczę, że miałaś możliwość przeczytać tę książkę. Sama poluję na nią od dłuższego czasu. Pozdrawiam :)
OdpowiedzUsuńAnne Bronte to jedyna z sióstr Bronte, ktorej powieści jeszcze nie znam. Ale mam zamiar to nadrobić ;)
OdpowiedzUsuńKsiążka niedługo znajdzie się w moim posiadaniu i nie mogę się doczekać, kiedy w końcu zacznę ją czytać :)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam!
Utwierdziłam się jedynie w przekonaniu, że muszę przeczytać tę książkę :)
OdpowiedzUsuńOjejku, chcę to *_*
OdpowiedzUsuńKusi mnie ta książka i kusi na każdym kroku!
OdpowiedzUsuń"Lokatorka Wildfell Hall" kusi mnie już od dawna. Na pewno sięgnę po nią. Ponadto, pragnę zapoznać się z książkami jej sióstr. :)
OdpowiedzUsuń