Henning Mankell urodził się w 1948 roku w Sztokholmie. Jest szwedzkim pisarzem, dziennikarzem, reżyserem oraz autorem sztuk teatralnych. Popularność przyniosła mu seria powieści kryminalnych, gdzie głównym bohaterem jest komisarz policji Kurtz Wallander. Otrzymał kilka nagród, w tym Złoty Sztylet (2001) za "Fałszywy trop".
"Piąta kobieta" to szósta część o przygodach Kurtza Wallandera. Nie ma jednak czym się zrażać, bowiem nie przeszkadza to temu, by książkę czytać bez znajomości poprzednich. Owa pozycja jest jedyną, którą miałam okazję czytać, wcześniej nie spotkałam się z twórczością Henninga Mankella.
W brutalny sposób zostaje zabity pewien starszy mężczyzna. Interesował się ornitologią, pisał wiersze o ptakach, które sam wydawał. Poza tym mieszkał na odludziu. Ot, spokojny, bogaty staruszek. Komu może zależeć na tym, by pozbawić go życia? I to jeszcze w okropny sposób?
Coraz więcej pytań pojawia się, gdy pojawia się kolejna ofiara. Pozornie nie łączy ich nic. Inny sposób zabójstwa, choć równie bezlitosny. Jedynym aspektem wiążącym jest dokładność. Czy uda się odnaleźć sprawcę?
Przyznam, że kryminał, jeśli chodzi o treść, jest niesamowity. Właściwie cały czas zastanawiałam się, jakie są motywy zbrodni, próbowałam zrozumieć o co w tym tak naprawdę chodzi. Autor nie pozwala czytelnikowi na to, by od początku wszystko rozumiał. Głowimy się i trudzimy nad rozwiązaniem, ale robimy to w tym samym tempie, co bohaterowie. Nie jest łatwo wszystko rozgryźć.
Pierwsze kilka stron powieści to wielka nuda. Byłam zniesmaczona. Akcja była wolna i mało interesująca. Tylko, że to był początek i czasem tak już się zdarza. Dlatego też czytałam dalej.
Co się okazało? Książka ma nieco niedociągnięć. Nie wynika to z tego, że jest to środek serii. Owe brakujące mankamenty dotyczyły zbrodni. Motywów morderstwa. Głównie w odniesieniu do początku powieści, do pierwszego rozdziału oraz do samego rozwiązania.
Zdania były zbyt proste, przez co utwór źle mi się czytało. Tak, jakby to było przeznaczone dla dzieci. A ja wolę jednak, gdy autor posługuje się zdaniami wielokrotnie złożonymi, choć sama pewnie nie używam ich zbyt często.
Dużym plusem jest przeplatanie wątku kryminalnego z przemyśleniami i życiem osobistym głównego bohatera. Przez to nie ma się odczucia, że policjant to robot. No i fabuła staje się ciekawsza.
"Piąta kobieta" to nie jest wybitne dzieło i może nie przypaść każdemu do gustu. A jednak czytało mi się to dobrze, gdy już przywykłam do stylu autora. Trzeba przyznać, że fabuła jest intrygująca i bardzo zagadkowa, lecz odnoszę wrażenie, iż to ten rodzaj książek, które szybko się zapomina.
Ciekawi mnie ta intrygująca i zagadkowa fabuła ;) Kiedyś przy okazji pewnie przeczytam ale to na pewno nie mój prorytet ;)
OdpowiedzUsuńJeszcze nie czytałam nic z tej serii... Może pora zacząć ;) Pozdrawiam!
OdpowiedzUsuńRecenzja mnie zaintrygowała :) Muszę się zainteresować książką. Pozdrawiam.
OdpowiedzUsuńnie czytałam ani jednej książki tego autora, ale jeśli nie da się od razu wszystkiego rozgryźć to zapowiada się ciekawy kryminał :)
OdpowiedzUsuńTematyka wydaje się ciekawa, zatem wpisuję książkę na listę 'do przeczytania'. Polecam "Mężczyznę, który się uśmiechał" tego autora - może jutro napiszę o niej na blogu.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam. ;)
Czytałam jedną książkę Mankella i jestem bardzo ciekawa tej serii z Wallanderem. Szkoda, że tutaj jest parę niedociągnięć i ten nudny początek. Pozdrawiam :)
OdpowiedzUsuńZainteresowałaś mnie - może przeczytam:)
OdpowiedzUsuńDo mnie książka jakoś nie przemawia, więc sobie ją raczej odpuszczę. Niemniej jednak fajnie, ze Tobie się podobała :)
OdpowiedzUsuńNieczytałam nic tego pisarza i w najbliższej przyszłości nie starczy mi na niego czasu. Musi poczekać.
OdpowiedzUsuńJeszcze nie czytałam nic Mankella, ale innych skandynawskich pisarzy owszem - bardzo podoba mi się ich sposób myślenia i tworzenia, dlatego i po twórczość Mankella kiedyś sięgnę :)
OdpowiedzUsuńA ja czytałam tę książkę i to jest właśnie dla mnie idealny kryminał, taki, jakie lubię. Dzięki tej książce polubiłam Mankella :) Nie nudziła mnie ani trochę, ale w końcu każdy ma inny gust, prawda? :D
OdpowiedzUsuńI to jest właśnie plus, że każdy inaczej odbiera daną książkę. Można poznać inne spojrzenie i podyskutować. :)
UsuńZgadzam się z ostatnim zdaniem. Wiem, że książkę czytałam i faktycznie była całkiem niezła (oceniłam na B-netce na 4,5), ale szczegółów już nie pamiętam. Czytalam jeszcze trzy inne książki Mankella i zbieram się w sobie, żeby poszukać brakujących, ale na razie na stosiku miejsca brak. :)
OdpowiedzUsuńJa również oceniłam na 4,5. W sumie nie najwyższa ocena, ale i tak zamierzam kiedyś przeczytać coś jeszcze Mankella.
UsuńPozostałe trzy, które przeczytałam, oceniłam na 5, więc jest nadzieja, że Ci się spodobają. ;)
UsuńRaczej sobie odpuszczę.
OdpowiedzUsuńChyba jednak Mankella nie zapomina się tak szybko;) Przynajmniej ja tego nie robię. Czytałam do tej pory tylko "O krok", ale chętnie zapoznałabym się z innymi książkami tego autora. I popieram Twoje zdanie, że w zasadzie nie trzeba zaczynać od pierwszej części cyklu (chociaż nie byłoby to złym pomysłem;)
OdpowiedzUsuńMoże nie jestem jakąś ogromną fanką kryminałów, ale o Mankellu i jego serii z Wallanderem słyszałam wiele dobrego, więc na pewno kiedyś po którąś z tych historii sięgnę i sprawdzę na własnej skórze jak mi jego pisarstwo podchodzi :)
OdpowiedzUsuńnie przepadam za kryminałami, więc raczej nie sięgnę. Chyba,że zmienią mi sie zainteresowania, a często mi sie to zdarza ;)
OdpowiedzUsuńW wakacje zazwyczaj czytam coś lekkiego: obyczajówki, powieści młodzieżowe, więc kryminały na razie sobie odpuszczę. Jeśli przyjdzie mi ochota na powieść ze zbrodnią w tle będę na pewno pamiętać o "Piątej kobiecie" :)
OdpowiedzUsuńTak na marginesie to Twój mail do mnie dotarł tylko nie miałam czasu odpisać. Jednak kilka dni temu to zrobiłam i mam nadzieję, że mój również dotarł :)
niestety nie znam ani autora ani cyklu, ale to chyba nie dla mnie :(
OdpowiedzUsuńRaczej spasuje. Lubię gdy książki jednak zostają w pamięci.
OdpowiedzUsuńZapraszam do blogowej zabawy : http://wiedzminka-ciri.blogspot.com/2012/07/blogowa-zabawa-i-promocja.html
OdpowiedzUsuńPozdrawiam :)
Jestem świeżo po lekturze książki Mankella jako że kryminały skandynawskie są na topie i coraz więcej na rynku polskim skandynawskich nazwisk. Czytałam książkę Norwega Jo Nesbo, jedną część Millenium Larssona i ostatnio słuchałam Mankella "Nim nadejdzie mróz". Chyba z tych trzech pozycji postawiłabym na Mankella, choć przyznać muszę, że kryminały skandynawskie, jak na moją wrażliwość, są zbyt mocne.
OdpowiedzUsuńI pytanie: Kurt Wallander czy Kurtz ( z niemieckiego - krótki), po mojemu Kurt. Pozdrawiam