Do niedawna postać Hildegardy z Bingen kojarzyła mi się z lekcjami woku. Pamiętam, jak wychowawca wspominał o niej, o kontrowersjach wokół jej osoby i niezwykłym zainteresowaniu przyrodą czy wizjami, którym nie dawano wiary. Uznawano ją nawet za czarownicę, a teraz, gdy minęło tak wiele setek lat, zostanie ogłoszona Doktorem Kościoła powszechnego.
Dokładnie 7 października 2012 roku,
Hildegarda z Bingen, na mocy papieża Benedykta XVI, dołączy do grona świętych,
którzy przysłużyli się pogłębieniu misterium Boga oraz powiększyli bogactwo
chrześcijaństwa.
Z tej okazji pragnę przedstawić Wam
książkę „Hildegarda z Bingen: Opowieść o życiu naznaczonym łaską” L. Tancredi.
Owa powieść to tak naprawdę biografia
opatki. Hildegarda zaczyna swą historię od swych narodzin i tego wszystkiego,
co działo się wówczas w katolickim świecie, a kończy u kresu swego życia, gdy
ma 82 lata.
Hildegardzie od wieku dziecięcego towarzyszyły
wizje, które niepokoiły jej rodziców, dlatego przeniesiono ją do zakonu. Tam
nauczyła się czytać i poznała moc muzyki. Tam też wzrosła jej miłość ku
przyrodzie.
Potrafiła poznać przyszłość każdego
człowieka. Uzdrawiała i leczyła. Stroniła od włosienic i umartwiania się, nie
lubiła ciemnych mnisich habitów. Chciała pokazać wszystkim, że człowieka otacza
witalność, chciała czerpać promienie światła ze świata. Uznano ją przez to za
czarownicę. Jednocześnie zyskała też sławę, która przyprowadziła do niej wielu
ludzi, pragnących dowiedzieć się co ich czeka.
Biografie zawsze kojarzyły mi się z
dziełem nudnym, nie wnoszącym niczego ciekawego. Okazało się jednak, że ta
książka mnie bardzo zainteresowała. Wszystko zostało opisane w sposób
wyczerpujący, ale nie ma tutaj przepychu czy też zbytniego umiaru. Jakby każda
strona, każde słowo zostało przemyślane bardzo dokładnie. Dzięki temu lektura
jest naprawdę niesamowita.
Język, jakim stworzono tę książkę, jest
zarówno prosty, jak i bardzo plastyczny, jeśli wolno mi tak to określić. Słowa
stawiają przed czytelnikiem konkretne obrazy. Dodatkowo widać kontrast, jaki stanowiła
jej wiara do wówczas panujących praw obowiązujących na świecie i w Kościele.
Można dostrzec, że i dzisiaj mogłaby być kimś wyjątkowym. Obecnie nazwalibyśmy
ją po prostu dziwną, XII wiek zaś miał swoje określenia; opętana, czarownica…
Gdy przeczytacie już tę powieść, będziecie wiedzieć co mam na myśli.
Książka jest ślicznie wydana, okładka jest
wprost przepiękna. Na końcu znajduje się krótkie kalendarium, niejako
podsumowanie. Do tego lektura jest poręczna i lekka, można wszędzie ją zabrać i
czytać, poznając stopniowo naturę opatki. Zwłaszcza w obliczu nadchodzącego
ogłoszenia Hildegardy Doktorem Kościoła powszechnego przez papieża Benedykta
XVI.
Postać niezwykła, książka wydaje się ciekawa
OdpowiedzUsuńSłyszałam, ale bliżej nie znam historii Hildegardy. Może kiedyś ją zgłębię. Pozdrawiam!
OdpowiedzUsuń