Właściwie to dopiero od niedawna zaczęły interesować mnie Włochy. Wszystko za sprawą jednej książki, która, mimo że mnie nie zachwyciła, to jednak na tyle zwróciła mą uwagę, iż teraz nie wyobrażam sobie, bym nie pojechała do tego magicznego państwa chociaż raz.
Kiedy dowiedziałam się, że powstała książka o Włoszech w Polsce, zdecydowałam natychmiast, że muszę ją przeczytać.
Nie wiem czego się spodziewałam. Oczekiwałam chyba czegoś innego. Dostałam zbiór reportaży (nota bene, nie taki znowuż zły).
Mamy tutaj kilkanaście rozdziałów, w których wypowiadają się Polacy i Włosi. Łączy ich miłość do obu krajów, lecz szczególną uwagę zwracają na to, co daje kultura i sztuka włoska. Przede wszystkim zaś mowa tutaj o jedzeniu.
Wypowiadają się tutaj znane polskie osobistości, jak na przykład Grażyna Torbicka, Marcin Grzywacz czy Jan Rokita, ale i persony nierozpoznawane (przynajmniej dla mnie), jak Tessa Caponi Borawska, Fabio Cavalucci czy Leonardo Masi.
Z książki dowiedziałam się kilku ciekawych rzeczy, poznałam parę przepisów i otrzymałam garść złotych rad. Nie żałuję, że przeczytałam tę książkę, gdyż jest dobrą lekturą uzupełniającą. Uważam, iż takie książki są potrzebne. Ale! No właśnie... Czegoś, nie bardzo potrafię dokładnie określić co to jest, ale czegoś mi brakuje. Nie mogłam się do końca zachwycić, odczuwałam znużenie i pewną powtarzalność.
Widać, że każda z wypowiadających się osób mówi z pewną pasją i było to nawet urzekające. Trochę tak jakby próbowano zmusić czytelnika do fascynacji Italią.
Do autorki nie mam zastrzeżeń, bo właściwie wykonała swą pracę (jeśli wolno mi to tak określić) bez zastrzeżeń. Ukazanie Włoch z punktu widzenia różnych osób, i Polaków, i Włochów, było świetnym zabiegiem. Po prostu mi, osobiście, coś nie "podpasowało". Może oczekiwałam nieco więcej, jako że Włochy przestały być już wcześniej dla mnie jedynie pizzą i spaghetti?
Książkę mam u siebie i bardzo chcę ją przeczytać. Mam nadzieję, że również mi się spodoba, chociaż ta powtarzalność i brak czegoś trochę mnie martwi, bo ostatnio czytałam książkę w której też czegoś mi brakowało.
OdpowiedzUsuńLezy i czeka na swoją kolej:)Pozdrawiam
OdpowiedzUsuńMnie Włochy zainteresowały po lekturze książek "toskańskich" Frances Mayes oraz Anne Hawes.
OdpowiedzUsuńMoze być ciekawie :)
OdpowiedzUsuńDla miłośników Włoch to może być mimo wszystko ciekawa pozycja. Dla mnie już nie bardzo;)
OdpowiedzUsuńJako osoby jeżdżące i piszące o Włoszech wraz z moją przyjaciółką byliśmy przez autorkę zaproszeni wystąpienia w tej książce i kilkakrotnie z autorką rozmawialiśmy. Z tych nagranych rozmów autorka zrobiła takiego potworka, tak zmieniła język naszych wypowiedzi, że zdecydowaliśmy o wycofaniu się z jej projektu. Przypuszczam (książki nie czytałem), że podobnie zrobiła z innymi osobami - zmieniając język ich oryginalnych wypowiedzi w kompletnie wyświechtane klisze i upodobniając przez to do siebie różne osoby.
OdpowiedzUsuńZauważyłam właśnie, że język różnych osób był taki sam. Może to właśnie spowodowało, iż książka nie potrafiła mnie w pełni zauroczyć. Wolałabym czytać oryginalne wypowiedzi, choćby z największymi błędami językowymi, wiedząc przynajmniej, że to wynika z wielkiego zakorzenienia się we włoskim języku.
UsuńPrzy okazji, dziękuję Panu za to, że podzielił się tą informacją. Dobrze wiedzieć takie rzeczy.