Przełom. Nowe czasy. Całkiem inne życie. A może to tylko puste słowa? Może tak naprawdę nic się nie zmieni?
Ewa mieszka w małym miasteczku wraz z rodzicami i młodszą o osiem lat siostrą. Pracuje w sklepie. Jej ojciec cały czas słucha muzyki klasycznej, niemal nie opuszczając swojego pokoju. Kiedyś wygrywał teleturnieje, potem stał się tylko przedmiotem. Matka spędza czas na oglądaniu telewizji i słuchaniu Presleya. Nie obchodzi jej nic więcej, poza to, co materialne.
Sylwester. Przełom. Nowy wiek. Nowe tysiąclecie. I jedno wydarzenie, podczas którego pojawia się Ono w łonie Ewy - zwyczajnej dziewczyny z zawiedzionymi nadziejami na życie.
Niby wiedziałam, że Dorota Terakowska to niezwykła pisarka. Domyślałam się, iż mnie nie zawiedzie, a jednak zaskoczyła mnie. Utwór ukazuje problem, bardzo ważny, jaki spotyka wiele dziewczyn. Przy tym nie jest to opowieść, którą można by nazwać czytadłem. Książka nie tylko pochłania (raz nawet w autobusie się o mało co nie zaczytałam tak, by przegapić przystanek), lecz zmusza do refleksji.
To wszystko ma w sobie nutkę pesymizmu, zniechęcenia. Zwłaszcza obraz matki Ewy jest zatrważający. A jednocześnie jest bardzo prawdziwy. Wszędzie wokół nas są ludzie, którzy przedkładają pieniądze nad inne wartości, których codziennością jest kolorowy ekran telewizora.
Ewa próbuje wyrwać się z okowów, chce coś zmienić. Jej siłą napędową jest Ono. Każdy powinien, jak główna bohaterka, postawić swoje życie na cienkiej linii. Złamać rodzinne ogniwa, uwolnić się z tych pęt.
Książka uczy przede wszystkim tego, by nie trwać w beznadziei. By łapać życie, by mimo wszystko próbować żyć inaczej. Lepiej.
Nie mogę nie wspomnieć także o zakończeniu. Niemal chciałabym napisać o tym największym atucie, lecz czy cała książka nie jest tymi pozytywnymi atutami naszpikowana? Zakończenie bardzo mnie zaskoczyło. Myślałam, iż domyśliłam się chociaż części. Jednak nie. Co bynajmniej nie jest jakimkolwiek defektem. Przeciwnie!
To, że utwór porusza taki, nie inny problem, nie oznacza, iż mogą ją czytać tylko kobiety. Z tego, co wyczytałam, to i mężczyznom się powieść podoba. Przecież tu nawet przez chwilę nie ma tkliwości charakterystycznej dla tylu romansów. Za to czytelnik otrzymuje dawkę niezwykłej literatury.
Cytat:
"Zawsze oczekujemy od naszych dzieci czegoś innego, niż mogą nam dać."
Dorota Terakowska bardzo dobrze mi się kojarzy, Jej książki, które dotychczas przeczytałam, bardzo mi się podobało. "Ono" jest następne w kolejności ;)
OdpowiedzUsuńJedyna książka Terakowskiej, która mnie uwiodła na zawsze to "Córka czarownic". Inne książki autorki jakoś do mnie nie trafiają:)
OdpowiedzUsuńTerakowska to świetna pisarka, bardzo ją lubię. "Ono" czytałam. Głęboka książka. I taka...prawdziwa. Zdecydowanie mi się podobała. :)
OdpowiedzUsuńKsiążki tej nawet w 1% nie można nazwać romansem. Z powieści tej autorki czytałam jedynie "Ono" i "poczwarkę", ale obie książki bardzo mnie poruszyły i na pewno jeszcze kiedyś do nich wrócę.
OdpowiedzUsuńczytałam, ale już jakieś 10 lat temu... dawno... mam zamiar wrócić kiedyś do tej książki :) ale kiedy? gdy lista lektur ciągle taka długa!
OdpowiedzUsuńNie czytałam jeszcze nic tej autorki i widzę, że wiele straciłam. To juz kolejna przychylna recenzja książki Terakowskiej, jaką widzę. Musze chyba nadrobić swoje braki :)
OdpowiedzUsuńŚwietna książka! Jedna z najlepszych tej pisarki. A może nawet najlepsza. Film na jej podstawie też niezły, choć oczywiście książki nie przebije.
OdpowiedzUsuńNa chwilę obecną nie jestem przekonana, ale może w przyszłości, jeśli książka wpadnie mi w ręce, to przeczytam :)
OdpowiedzUsuń