środa, 24 października 2012

"Kupię rękę" A. Szygenda


Byłam bardzo ciekawa, co skrywa tak dziwny tytuł, bo zaprzeczyć się nie da - tytuł jest dziwny. Spodziewałam się rozczarowania, a jednocześnie ta książka stanowiła jeden znak zapytania. 

Utwór rozpoczynają słowa "kupię rękę". Jeden z bohaterów - Olgierd - zamierza zamieścić ogłoszenie o takiej treści. Nie zdradzę, co ono właściwie oznacza. Sama zastanawiałam się nad tym, czym zostanę zaskoczona przez autorkę. Przyjemnie było odkrywać powoli motywy biznesmena, którym jest wyżej wymieniony mężczyzna.

Olgierd pracuje w firmie swojego teścia na dość wysokim stanowisku. Zarabia dużo, lecz nie jest szczęśliwy. Tu sprawdza się stara maksyma, pieniądze szczęścia nie dają. Nie potrafi dzielić się miłością z żoną, traktuje ją jak piąte koło u wozu, zaś syn staje się raz zabawką, raz denerwującym przedmiotem. Pomysł na ogłoszenie stopniowo zmienia jego życie. 

Osoby, które odpowiedziały na słowa biznesmena, bardziej lub mniej świadomie, także z dnia na dzień otrzymują całkiem nowe doświadczenia. Ich stosunek do świata zmienia się drastycznie. 

Czytając książkę poznajemy historię grupy ludzi. Choć są sobie obcy, łączy ich kilka ważkich spraw. Na początku dość trudno się połapać w tych wszystkich wydarzeniach. Bohaterowie pojawiają się i znikają, istny galimatias. No i w pewnym momencie pojawia się kryzys, by lekturę odłożyć niedokończoną. Ja siebie przekonałam, nie zrobiłam tego, okazało się, iż warto było. Akcja się rozwinęła, wydarzenia mnie zainteresowały. Jedyne, co później nie spodobało mi się, to zakończenie. Mam wrażenie, iż autorka nie potrafiła zamknąć powieści. Wiele wątków urywa się, jakby niedokończonych.

Utwór jest króciutki, w sam raz na jeden dzień, nawet na jeden wieczór. Niektórzy może nazwaliby go odmóżdżaczem? Ze swej strony dodałabym: pouczającym. 


Cytat:
"Trzeba mieć wszystko albo nie mieć nic, żeby umieć odejść."

9 komentarzy:

  1. tytuł faktycznie tajemniczy, ale treść mnie nie wkręca :( niestety nie dla mnie pozycja...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie każdemu może się podobać, książka jest specyficzna. ;-)

      Usuń
  2. A ja bym przeczytała, tytuł ciekawy, pomysł z tego co piszesz też, tylko to zakończenie, a raczej brak pomysłu na nie, to mnie denerwuje w książkach okropnie.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Odniosłam takie wrażenie, że sama autorka nie wiedziała, co ma zrobić. Ani to zamknięte zakończenie, ani nie otwarte. :/

      Usuń
  3. I tytuł i okładka zastanawiającem, jeżeli będzie okazja przeczytam :)

    OdpowiedzUsuń
  4. Lubię książki o takich dziwnych tytułach. Nie wiem czemu, ale jakoś czytając twoją recenzję zaczęłam myśleć o świętach (jakieś takie dziwne skojarzenie, ale radosne) :) I teraz mam dylemat, bo na ogół nie lubię książek o takiej tematyce, jednak i recenzja i tytuł kuszą... :)

    OdpowiedzUsuń
  5. Ja muszę przyznać, że jakiś rok temu książkę lekko zjechałam i zastanawiałam się ostatnio czy słusznie. Dziś czytając Twoją recenzję i powracając do swojej, stwierdzam, iż książka ma coś w sobie, ale nie jest doskonała pod wieloma względami. Tak, więc wydaję mi się, iż moja ówczesna ocena 7/10 była słuszna. Aczkolwiek zachęcam wszystkich do przeczytania i wyrobienia sobie opinii na temat twórczości owej autorki ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. No książka dziwna jest. Ja dałam 4/6. ;)

      (pędzę czytać Twoją recenzję)

      Usuń
  6. Hm,fabuła mnie zaintrygowała. Jestem ciekawa, o co chodzi z tym ogłoszeniem;)

    OdpowiedzUsuń

A Ty, co o tym myślisz?

Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...