czwartek, 29 listopada 2012

"Diabeł ubiera się u Prady" L. Weisberger

Zaczęłam nie tak, jak powinnam. Obejrzałam film, by dopiero potem zabrać się za książkę. Na skutek tego przed oczami wciąż miałam kadry i ujęcia, a nie tak, jak zwykle przy lekturze, swoje wyobrażenia. 

Nie paliłam się specjalnie do sięgnięcia po książkę, właściwie to ekranizacja mnie zachęciła. Nie była taka zła, podobała mi się, a chciałam dowiedzieć się, jak to wygląda w "pierwowzorze". 

Andrea Sach nieoczekiwanie otrzymuje propozycję pracy w bardzo ekskluzywnym czasopiśmie zajmującym się modą. Ma zostać asystentką redaktor naczelnej. Wystarczy, że przetrwa rok, a będzie miała zapewnioną pracę wszędzie tam, gdzie sobie tylko zażyczy - wszystko to za sprawą jej szefowej - Mirandy Priestly. Jednak to nie takie łatwe zadanie, gdy okazuje się, że praca ma polegać na wykonywaniu najbardziej absurdalnych zadań, niejednokrotnie kolidujących z życiem osobistym. 

Może się zdawać, iż książka stanowi lekkie czytadełko dla kobiet. Również miałam podobne złudzenie. Nic bardziej błędnego! Styl powieści jest wspaniały, sama nie wiem, kiedy przemykały mi strony. Ponadto treść nie jest pozbawiona wyrazu, można, dzięki lekturze, nauczyć się czegoś. Choć książka traktuje o modzie już w tytule, wcale nie oznacza to, że co rusz mamy do czynienia z tym, jak się ubierać, jak wyglądać i co jeść, by wyglądać, jak wieszak.

Usłużność Andy i jej postawa wobec Mirandy wzbudziła mój podziw. Nie byłabym w stanie wytrzymać jednego dnia takiej męki i upokarzania siebie, by tylko zdobyć wymarzoną pracę. Wolałabym męczyć się 3 lata we wspaniałym towarzystwie, w gronie przyjaznych pracowników i w miarę miłego szefa (przynajmniej nie takiego, który stosuje mobbing). 
Nie raz gotowałam się, tak denerwowało mnie zachowanie Mirandy. 

Lektura pozwoliła mi zrozumieć kilka spraw. Skutki decyzji Andy dodatkowo wpływają na nastawienie czytelnika. Kilka spraw budzi jednak zastrzeżenia. Główna bohaterka niewiele się zmienia, właściwie od momentu zatrudnienia do ... rozwiązania jest taka sama. A zdawałoby się, że czas, jaki poświęciła na pracę powinien jej dać jakiekolwiek poczucie stylu. 

A tak na koniec, porażona jestem myślą, ile można odgrzewać jedzenia w mikrofali! I jeszcze jedno; naprawdę może przeszkadzać to, że ktoś w ogóle nie przeklina?! 

7 komentarzy:

  1. Mnie się bardzo podobała ta książka. I z bólem serca stwierdzam, że to jest to jedyna dobra pozycja tej autorki. Kolejne to już dno i trzy metry mułu.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Oj, a właśnie wypożyczyłam kolejną... "Diabeł..." zdecydowanie mnie wciągnął. Książka podobała mi się bardziej niż film, ale ostatnio spotykam się często z opiniami, że powieść to dno i jedynie film się jakoś broni.

      Usuń
  2. Zaczęłam podobnie, najapierw widziałam film i teraz zupełnie nie ciągnie mnie do książki. Andy mnie trochę irytowała swoim zachowaniem. Film podobał mi się średnio, chociaż Maryl Streep była świetna.

    OdpowiedzUsuń
  3. Książkę czytałam dawno, ale bohaterowie pozostali w pamięci ;)

    OdpowiedzUsuń
  4. Film był świetny, oglądałam kilka razy i chętnie obejrzę jeszcze kiedyś, ale jakoś do lektury mnie nie ciągnie. Chyba bym sobie zniszczyła obraz :)

    OdpowiedzUsuń
  5. Oglądałam film, całkiem sympatyczna, lekka produkcja. Książka parę razy rzuciła mi się w oczy w księgarni, ale jakoś nie miałam ochoty po nią sięgać. Rzeczywiście, spodziewałabym się takiego czytadła na jeden wieczór, a widzę, że można w niej znaleźć nieco więcej, niż prostą rozrywkę. Kto wie, może kiedyś się skuszę :)

    OdpowiedzUsuń
  6. Ja chyba za książkę podziękuję, ale film w wolnej chwili obejrzę :)

    OdpowiedzUsuń

A Ty, co o tym myślisz?

Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...