Wysokie oceny, pozytywne komentarze i
lista, która prezentowała książki trudne do zrozumienia. To te fakty
spowodowały, że postanowiłam przeczytać książkę. Utwór powstawał przez bardzo
długi okres, bo aż 40 lat, jak dowiedziałam się dzięki mojej polonistce, która
zaczepiła mnie na przerwie podczas czytania lektury. Do sięgnięcia po „Fausta”
nie zmusiła mnie ani matura, ani nauczyciel, ani cokolwiek innego. Chyba, że
uzna się, że ocena może zmusić.
Dramat składa się z dwóch części.
Wydany został dopiero po śmierci autora na jego życzenie. Utwór jest
kwintesencją twórczości Goethego, najwybitniejszym dziełem, zawierającym
syntezę poglądów niemieckiego poety. Książka traktuje o zakładzie Boga z
Mefistofelesem o duszę doktora Fausta, którą tytułowy bohater ma oddać diabłu w
chwili najpełniejszego szczęścia.
Johann Wolfgang von Goethe żył na
przełomie XVIII i XIX wieku. Tworzył w romantyzmie, nie zrywając więzi
łączących go z klasycyzmem. Do dziś jest bardzo znanym twórcą, napisał takie
utwory, jak: „Cierpienia młodego Wertera” (omawiane w szkole średniej), „Król
Olch” czy „Faust”.
„Faust” to na tyle trudna lektura, że
należałoby zacząć jej czytanie od streszczenia. Wtedy można dostrzec piękno
utworu. Ja zrobiłam na odwrót i odbiór dzieła Goethego był dość trudny.
Trudno oceniać książkę, która nazywana
jest arcydziełem.
Dużo przyjemniejszą i łatwiejszą w
odbiorze jest pierwsza część tragedii. O wiele lepiej można przyswoić ciąg
wydarzeń. Potem coraz trudniej zrozumieć, o co tak naprawdę chodzi, skąd nagle
pojawiła się Helena czy Herold, czy Cesarz. Oczywiście dla czytelnika, który
miał już kontakt z podobnie skonstruowaną literaturą, „Faust” nie musi sprawiać
problemu. Może być kolejną godną uwagi książką na koncie.
Wypisywanie wad utworu byłoby pewnym
faux pas. Skoro powstawał tak długi okres czasu i jest uznawany za arcydzieło,
to co tu można krytykować? Jedynie osobiste awersje mogą ujrzeć światło dzienne
lub.. te cechy utworu, które mogą być zarówno wadą jak i zaletą.
Trudna w odbiorze treść, język i
kompozycja mogą zniechęcać potencjalnego czytelnika, lecz jak to powiedziała
moja polonistka, nawet kiedy się nie rozumie „Fausta”, to warto go przeczytać.
Podpisuję się pod tymi słowami, jak najbardziej. Mnie dramat nie zachwycił, ale
też nie zniechęcił. Z każdą stroną można odczuć niezwykły kunszt literacki (za
co dodatkowo warto podziękować przekładowi Feliksa Konopki). Choćby dla samej
wartości dzieła warto po nie sięgnąć. Jego ocena może być niska, a może być
naprawdę bardzo wysoka. Dzieło może się podobać lub nie, ale prawdziwa wartość
zawsze zostanie zachowana.
Uważam, że każdy ceniący się czytelnik
powinien sięgnąć po „Fausta”. Wiem, że recenzja jest dość subiektywna, ale „Faust”
zawiera już dość recenzji, które można znaleźć. Stąd też taka, a nie inna
forma.
Ech ta epoka mrocznego romantyzmu, burzy i naporu ;) Swoją drogą jedna z przyjemniejszych w literaturze.
OdpowiedzUsuńSamego Fausta czytałam, choć cenię go chyba najbardziej za postać Mefista, aczkolwiek dążenie Fausta do ciągłego poznawania nowego i niedoścignionego też ma w sobie coś pięknego.
Pozdrawiam.
"Cierpienia młodego Wertera" były tak świetnie napisane, że cierpiałam razem z nim (tak to ironia). Z kolei "Król Olch" bardzo mi się podobał.
OdpowiedzUsuńCo do samego "Fausta" miałam jego fragmenty omawiane w szkole i już dość dawno temu chciałam się na niego skusić tylko przeraża mnie określenie "arcydzieło", czyli coś przy czym wszyscy łapią zachwyt nad kunsztem autora, a ja niekoniecznie tego oczekuje od tej książki. Chyba muszę jeszcze poczekać i "dojrzeć" do takich pozycji.
Są książki, które trzeba przeczytać i "Faust" do nich należy.
OdpowiedzUsuń