Kiedy pierwszy raz przeczytałam opis książki, nie byłam do niej przekonana. Potrzebowałam chwili zastanowienia. Niechętnie sięgam po typowe romanse i staram się unikać takiej tematyki. A jednak pociągnęła mnie ta tematyka wojenna w tle. Miłość i czasy okupacji.
Autorka, Katarzyna Zyskowska-Ignaciak (nota bene moja imienniczka), urodziła się w 1979 roku. Jest absolwentką dziennikarstwa oraz marketingu. W swoim dorobku pisarskim ma już takie tytuły jak "Przebudzenie", "Niebieskie migdały", "Ucieczka znad rozlewiska" i "Upalne lato Marianny".
Ostatnia z wymienionych książek to historia pewnej osiemnastoletniej dziewczyny, która na przekór czasom, w których żyje, stara się uniezależnić od innych. Jest mieszkanką spokojnego dworu na mazowieckiej wsi. Czuć zbliżającą się wojnę, dużo się o niej mówi, lecz bohaterka nie przyjmuje do wiadomości owych informacji. Lipiec 1939 roku to dla Marianny czas, w którym liczą się tylko jej uczucia.
Poznaje interesującego i zdaje się nieco niedostępnego Zygmunta i niemal od razu darzy go silnym uczuciem. A poza tym uparcie prze ku Warszawie, by udowodnić, że kobieta też może dominować. Jak potoczą się losy owej młodej dziewczyny?
Jeśli macie wrażenie, że to dość lekka lektura, to nie mylicie się. Tu nie ma czasu na opisywanie zawiłości wojennych działań. Kilka nic nie znaczących rozmów i unikanie tematu. Bynajmniej, nie przez autorkę, lecz bohaterów. To oni boją się tego, co ma nadejść. Z lękiem patrzą w przyszłość. Jedni dają się wciągnąć w wir plotek, inni nie pozwalają, by się rozprzestrzeniały.
Marianna, jak to bywa u osiemnastoletnich dziewczyn, wciąż uczy się na swoich błędach. Jest dość ciekawie przedstawiona. Według mnie bije z niej sporo egoizmu, ale to takie subiektywne odczucia. Poza tym zdaje się, że była istną pięknością. Miała za sobą niemal sznur zakochanych mężczyzn. A tak w ogóle, ci faceci są całkiem nieźle wykreowani. Zenon, Zygmunt, Stefan, Władek, Konstanty... Każdy z innym charakterem.
Minusem może być narracja prowadzona w czasie teraźniejszym. Jeśli chodzi o mnie, nie lubię takiej. Pewnie większość Was podziela to zdanie, ale bardzo szybko można się do tego przyzwyczaić i przeczytać książkę w jeden dzień, bowiem powieść czyta się naprawdę przyjemnie i szybko.
Jak można dowiedzieć się z okładki, jest to pierwsza część sagi rodzinnej. Bardzo jestem ciekawa jak dalej potoczą się losy bohaterów. Nie tylko Marianny, ale też wszystkich, którzy wzbudzili moje zainteresowanie. Sporo w utworze niedomówień, z których od razu wynika, że musi być jakaś kontynuacja. Zakończenie owej książki niemal zmusza do zastanowienia się nad tym, co też się przydarzy naszym bohaterom. Przecież zbliża się wojna.
Autorka, Katarzyna Zyskowska-Ignaciak (nota bene moja imienniczka), urodziła się w 1979 roku. Jest absolwentką dziennikarstwa oraz marketingu. W swoim dorobku pisarskim ma już takie tytuły jak "Przebudzenie", "Niebieskie migdały", "Ucieczka znad rozlewiska" i "Upalne lato Marianny".
Ostatnia z wymienionych książek to historia pewnej osiemnastoletniej dziewczyny, która na przekór czasom, w których żyje, stara się uniezależnić od innych. Jest mieszkanką spokojnego dworu na mazowieckiej wsi. Czuć zbliżającą się wojnę, dużo się o niej mówi, lecz bohaterka nie przyjmuje do wiadomości owych informacji. Lipiec 1939 roku to dla Marianny czas, w którym liczą się tylko jej uczucia.
Poznaje interesującego i zdaje się nieco niedostępnego Zygmunta i niemal od razu darzy go silnym uczuciem. A poza tym uparcie prze ku Warszawie, by udowodnić, że kobieta też może dominować. Jak potoczą się losy owej młodej dziewczyny?
Jeśli macie wrażenie, że to dość lekka lektura, to nie mylicie się. Tu nie ma czasu na opisywanie zawiłości wojennych działań. Kilka nic nie znaczących rozmów i unikanie tematu. Bynajmniej, nie przez autorkę, lecz bohaterów. To oni boją się tego, co ma nadejść. Z lękiem patrzą w przyszłość. Jedni dają się wciągnąć w wir plotek, inni nie pozwalają, by się rozprzestrzeniały.
Marianna, jak to bywa u osiemnastoletnich dziewczyn, wciąż uczy się na swoich błędach. Jest dość ciekawie przedstawiona. Według mnie bije z niej sporo egoizmu, ale to takie subiektywne odczucia. Poza tym zdaje się, że była istną pięknością. Miała za sobą niemal sznur zakochanych mężczyzn. A tak w ogóle, ci faceci są całkiem nieźle wykreowani. Zenon, Zygmunt, Stefan, Władek, Konstanty... Każdy z innym charakterem.
Minusem może być narracja prowadzona w czasie teraźniejszym. Jeśli chodzi o mnie, nie lubię takiej. Pewnie większość Was podziela to zdanie, ale bardzo szybko można się do tego przyzwyczaić i przeczytać książkę w jeden dzień, bowiem powieść czyta się naprawdę przyjemnie i szybko.
Jak można dowiedzieć się z okładki, jest to pierwsza część sagi rodzinnej. Bardzo jestem ciekawa jak dalej potoczą się losy bohaterów. Nie tylko Marianny, ale też wszystkich, którzy wzbudzili moje zainteresowanie. Sporo w utworze niedomówień, z których od razu wynika, że musi być jakaś kontynuacja. Zakończenie owej książki niemal zmusza do zastanowienia się nad tym, co też się przydarzy naszym bohaterom. Przecież zbliża się wojna.
A mnie jakoś nie przekonuje chociaż lubie romanse - czytam rózne książki i nie dzielę na te z górnych półek i dolnych. W każdym gatunku można znależć dobrą książkę i chłam:)
OdpowiedzUsuńZaciekawiła mnie ta książka. Też nie lubię narracji prowadzonej w czasie teraźniejszym, ale już wiem że w niektórych książkach można się do tego przyzwyczaić;) Sama historia interesująca...
OdpowiedzUsuńTyle pozytywnych recenzji, że i ja się skusiłam i mam już tę książkę, ale zacznę czytać dopiero za kilka dni:)Mam nadzieję na niezapomniane wrażenia:)
OdpowiedzUsuńMam nadzieję wkrótce tę książkę znaleźć na swojej półce, w ogóle zainteresowała mnie ona właściwie od razu...
OdpowiedzUsuńWłaśnie zaczynam czytać tę książkę. Trochę denerwuje mnie roztrzepanie głównej bohaterki. Idzie na prawo, ale właściwie prawo czy lewo - co za różnica? Do kościoła wybiera się tylko dlatego, bo może spotka tam tajemniczego nieznajomego... itp. Zobaczymy jak będzie dalej :)
OdpowiedzUsuńBrzmi bardzo zachęcająco, szczególnie ta wojna w tle. Zapamiętam tytuł! Pozdrawiam! ;)
OdpowiedzUsuńJa na swój egzemplarz czekam, więc czy ciekawa powiem , jak przeczytam:)
OdpowiedzUsuńZa to mogę polecić "Niebieskie migdały" wydane w 2011 r.
oraz "Przebudzenie" też z 2011 r. . Ta ostatnia jest z domieszką czarów, dawnych obrzędów pogan. Fajna, naprawdę fajna.
Chętnie przeczytam tę książkę, lubię wszelkie sagi rodzinne i wojnę w tle tych powieści. Narracja mnie nie odstrasza, więc żadnych przeciwwskazań do czytania nie ma :)
OdpowiedzUsuńUwielbiam sagi rodzinne! Dopisuję sobie tytuł i będę polować. :)
OdpowiedzUsuńJako że mój ostatni konkurs, w którym do zdobycia była książka "Marzyciele i pokutnicy" mógł naruszać warunki organizowania takiego przedsięwzięcia, jestem zmuszona wycofać wszystkie dotychczasowe zgłoszenia i na nowo ogłosić zasady zabawy. Mam nadzieję, że się nie pogniewacie, i zgłosicie się do zabawy jeszcze raz na nowych warunkach.
OdpowiedzUsuńMam ten tytuł na uwadze :)
OdpowiedzUsuńNie dla mnie, nie mój typ ;)
OdpowiedzUsuńwydaje mi się, że mogłaby mi się spodobać, poza tym lubię sagi rodzinne :)
OdpowiedzUsuńwydaje mi się, że mogłaby mi się spodobać, poza tym lubię sagi rodzinne :)
OdpowiedzUsuń