„Ogród Letni” P. Simons stanowi zdecydowanie
najgorszą część trylogii. Cała powieść skupia się na zwyczajnym życiu Tatiany i
Aleksandra w Ameryce.
Kiedy wreszcie udało im się uciec od wojny, od
cierpienia, od zła czającego się w Związku Radzieckim, stanęły przed nimi trudy codziennych
obowiązków. Wciąż dręczeni przez złe duchy, nie potrafią żyć spokojnie, przyzwyczajeni
do tego, że nigdy nie czekała na nich jakakolwiek przyszłość. Mamy więc
Aleksandra i Tatianę, próbujących wciąż oderwać się od Łazariewa, a jednak
wciąż żyjących cudownym miesiącem miodowym. Mamy wiele milczenia, a potem wiele
krzyków. Nowe i stare życie. Poszukiwanie swojego miejsca, podróże po
wszystkich stanach Ameryki.
Wszystkie wady i zalety dwojga kochanków dają o
sobie znać. Nie są już tak przytłumione uczuciem. Zachowania bohaterów stają
się drażniące, ale tym samym prawdziwe. Co jednak jest wyjątkowo nieciekawe?
Aleksander i Tatiana mają wciąż dwadzieścia lat. Młodzi i piękni, nieskalani.
Tatiana nie posiada ani jednej zmarszczki, a nawet jeśli już je ma, to
niewiele, i to w dodatku dodają jej urody. Aleksander wygląda cudownie, kiedy
ma siwe włosy. Ona wciąż ma jędrne ciało, on idealne ręce i tors. Czas nie
zapukał do ich drzwi.
Z jednej strony, to było ciekawe, móc dowiedzieć
się, jak potoczyło się zwyczajne życie dwojga kochanków, a z drugiej, czyż nie
tego wszystkiego właśnie się domyślaliśmy? Wiele razy autorka mogła zakończyć
książkę, a jednak wiele razy nie zrobiła tego. Dalej ciągnęła niepotrzebne
wątki. Przyznam, że dla mnie ostatnie sto stron było torturą. Nic, dosłownie
nic, nie wnosiły do książki, do całości, te rodzinne dywagacje.
„Jeździec miedziany” był pasjonującą lekturą.
Wstrząsającą, wzruszającą. Okrucieństwo i cierpienie przebijało przez nią. Ale
i nadzieja. Wątła i słaba w czasach wojny, lecz nadal się tląca.
„Tatiana i Aleksander” to książka, która stanowiła
przedłużenie poprzedniej. Tatiana próbowała ułożyć sobie życie na wieść, że jej
mąż nie żyje, zaś Aleksander…. Tak, część poświęcona jemu trzymała w napięciu,
była okrutna i interesująca.
„Ogród Letni” nie podobał mi się. Mdła, nudna
książka. Co kilka stron działo się coś ciekawego, potem znów mało interesujące
polityczne dywagacje, mające na celu jedynie zwiększenie objętości książki. I
właśnie takie wrażenie pozostawia, pisana na siłę, dla pieniędzy…
Książkę podłączam do bieżącego wyzwania trójkie-PIK: literatura rosyjska (pochodzenie autora/ miejsce
akcji).
Ta trylogia Simions jeszcze przede mną. Ciekawa jestem jak ja odbiorę ostatni tom.
OdpowiedzUsuńSłyszałam, że to najgorsze ogniwo trylogii, dlatego zwlekam z przeczytaniem. Nie chcę sobie psuć obrazu poprzednich części.
OdpowiedzUsuń