Percy nigdy nie był zwyczajnym chłopcem. Z każdej szkoły go
wyrzucali, miał problemy z nauką (również dysleksję) i często sprawiał sobie
wrogów. Nasz bohater zdołał się już pogodzić z faktem, iż przyciąga kłopoty,
gdy niespodziewanie jego nauczycielka matematyki okazuje się potworem. Ale to
nie koniec zaskakujących wydarzeń. Po walce z Minotaurem trafia do obozu
herosów, gdzie dowiaduje się swojego pochodzenia i zostaje „oskarżony” o
kradzież pioruna piorunów – atrybutu władzy najważniejszego z bogów – Zeusa.
Wiele osób porównuje książkę Ricka Riordana do książki (czy
właściwie całej serii) J.K. Rowling. Mowa tu oczywiście o Harry`m Potterze. Czy
słusznie?
Percy ma dwanaście lat, gdy dowiaduje się, kim jest. Harry
jedenaście. Oboje posiadają pewne zdolności, mają dwojga przyjaciół. Na swojej
drodze spotykają przeszkody, których nikt wcześniej nie pokonał.
I tu podobieństwa w sumie się zamykają, bowiem pani Rowling
stworzyła świat magii po swojemu. Wykreowała nowe potwory, pozbyła się niemal
całkowicie tych starych (zombie, wampiry).
Rick Riordan z kolei zasięgnął po coś, co istnieje od
wieków. Mity. Unowocześnił opowieści dotyczące greckich bogów. I zrobił to w
sposób niezwykle ciekawy.
Moim zdaniem porównywanie obu serii to lekka przesada. Wiele
dzieł ma wątki, które się ze sobą pokrywają, a nikt nie oskarża autorów o
„podrabianie”. Ja traktuję książki odrębnie, a czytam z przyjemnością.
Jest to niewątpliwie książka dla młodzieży, przy okazji
nieco przypomina (czy też uczy) mitologii. Bawi, intryguje, uprzyjemnia czas.
Nie doszukiwałam się w niej żadnych błędów, żadnej wielkości literackiej.
Chciałam miło spędzić czas i tak też się stało. Cóż. Mogę tylko podziękować
autorowi za tak ciekawą lekturę.
Swoją drogą film też jest całkiem niezły, choć kilka wątków zostaje
zmienionych. Oglądaliście? Myślę, że warto.
Całą serię przeczytałam przez Święta i muszę powiedzieć, że warto, chociaż momentami przewidywalne i infantylne. Polubiłam bohaterów, a 4 część ma świetną intrygę. Film też niezły, ale to jednak nie to samo co książka, zwłaszcza w ekranizacji drugiej części baaaardzo popłynęli. A moje serce skutecznie zawojował Luke;)
OdpowiedzUsuńNie czytałam ani nie oglądałam. Brzmi całkiem ciekawie więc może kiedyś się skuszę
OdpowiedzUsuńświetnie tutaj u Ciebie :)
OdpowiedzUsuń