wtorek, 25 września 2012

"Przeminęło z wiatrem" M. Mitchell


Książki leżały sobie od lat w szafie rodziców. Słyszałam, że są piękne, ale wydawało mi się niejednokrotnie, iż to nie ten moment, nie dorosłam. No i wreszcie, nadeszła chwila, w której zaczęłam czytać "Przeminęło z wiatrem".

Ta lektura, to niemal 1200 stron o losach Scarlett, bogatej córce plantatora. Historia jej opiera się na czasach wojny secesyjnej. 
Dziewczyna jest młoda i skora jedynie do zabaw czy kokieterii. Nudzą ją wszelkie rozmowy na temat wojny albo polityki, zdecydowanie woli spędzać czas na słodkich rozmowach z przedstawicielami płci męskiej, wielkich balach i rozkosznych tańcach. Gdy wybucha wojna, nie traktuje tego nazbyt poważnie, z resztą podobnie też odbierają to wszystko pozostali mieszkańcy Południa (zwłaszcza kobiety). Okazuje się, iż świat nie jest jednak tak kolorowy i nie poddaje się wyłącznie woli Scarlett.

Pierwsze strony, pierwsze rozdziały były dla mnie po prostu nudne. Tak mocno oczekiwałam arcydzieła, że srodze się rozczarowałam. Gdyby nie ciekawość, nie skończyłabym książki. Byłam naprawdę bliska odłożenia lektury, ale nie po to tyle czekałam, aby teraz tak po prostu zrezygnować. Okazało się, iż tylko początek jest tak niezachwycający. Z każdą stroną czułam pogłębiającą się więź z bohaterami. Zrozumiałam, że mam przed sobą dzieło mistrza, czy raczej mistrzyni. 

Zakończenie mną poruszyło do głębi. Tuż po skończeniu książki, nie mogłam się otrząsnąć. Tak mocne emocje rzadko towarzyszą mi przy książkach, więc warto zauważyć, że to ogromny plus. 
Nie da się przejść obojętnie obok przedstawionej historii, bowiem zbyt głęboko zapada w pamięć. To tak, jakby dostać cudowny prezent, jakby uzupełnić tą lekturą cząstkę swej duszy. Tak, to mocne słowa, jestem świadoma tego. 

Nie potrafię wyrazić swoich słów uznania. Postacie nakreślone są przepięknie, choć brakowało mi nieco negatywnych cech u Melanii. Rett okazał się bardzo wyjątkowym bohaterem, który dołączy do moich ulubieńców (a wielu ich nie mam). 

Poza tym autorka nie pisała o rzeczach zbędnych, nie rozwodziła się nad szczegółami, które nie były potrzebne przy opisywanej historii. A to zdarza się przy innych pisarzach, chcących najwyraźniej zapełnić strony ciągłymi opisami. 

Nieczęsto też towarzyszy mi uczucie, że muszę posiadać jakąś książkę tylko dla siebie, abym mogła w każdej chwili po nią sięgnąć. A tak jest teraz, przy owej lekturze. Poza tym... nie potrafię wyrazić, jak wspaniała jest to książka. Chyba musicie uwierzyć mi na słowo. 

10 komentarzy:

  1. Uwielbiam tę książkę. Przeczytałam całość z zapartym tchem i zamierzam w najbliższym czasie jeszcze raz do niej wrócić :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Rewelacyjna recenzja, wiesz, że ja za klasykami jestem tak sobie, ale dla tego zrobię wyjątek. Zaraz sprawdzę, czy jest w bibliotece, bo moi rodzice, to głównie wojenne mają , takie z tytrysem. Film był piękny, to książka raczej też taka jest:)

    OdpowiedzUsuń
  3. Scarlett to wyjatkowa postać; rozkapryszona i rozpieszczaona przez otoczenie. Rett to facet, którego chyba każda dziewczyna chciałaby mieć; twardy, a przy tym tak rozkochany w Scarlett, że czasami było mi go żal. Zakońćzenie rzeczywiście emocjonujące. To świetna książka, którą naprawdę warto przeczytać.
    Pozdrawiam :)

    OdpowiedzUsuń
  4. Oglądałam film, czytałam tę historię i tak przeplata się ze sobą wersja książkowa z ekranizacją od lat :)

    OdpowiedzUsuń
  5. Ja chyba jeszcze nie dorosłam do tej historii.
    Chociaż film uwielbiam .

    Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  6. Film zupełnie mnie nie zachwycił, ba - on nie wywołał we mnie żadnych emocji! Nie wiem, jakby to było z książką... :)

    OdpowiedzUsuń
  7. Jeszcze nie czytałam ale muszę to zmienić.

    OdpowiedzUsuń
  8. O, znaczy, że dobre. Nigdy bym nie sięgnęła po tę książkę z własnej woli, ale teraz... Pozdrawiam!

    OdpowiedzUsuń
  9. Nie czytałam książki, nie oglądałam filmu...to jednak błąd;)

    OdpowiedzUsuń

A Ty, co o tym myślisz?

Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...