„Tak naprawdę najtrudniej jest przebaczyć…” – to pierwsze słowa, które
nasuwają mi się, by zacząć opisywać ową książkę, a przy okazji pierwsze słowa z
okładki. Lektura, którą Wam prezentuję, nie należy do tych, które bawią i
trzymają w napięciu. Owe dzieło poucza i otwiera oczy.
Zacznijmy jednak od przedstawienia historii, którą „podarowała”
nam autorka. Opisany epizod miał miejsce w 1944 roku, w klasztorze Casamari,
niedaleko opactwa Monte Cassino. Dwudziestoletni umierający żołnierz i włoski
mnich dzielą się wspomnieniami. Mówią o muzyce, domu rodzinnym, pięknie
Toskanii i wojnie.
Mnisi zajmują się rannymi bez względu na ich narodowość,
wszystkich traktują równo. Nie kierują się uprzedzeniami, nie pragną zła. I tak
do opactwa trafia dwudziestoletni Franz, ciężko zraniony pod Monte Cassino.
Ojciec Matteo przywiązuje się do młodego żołnierza bardziej, niż powinien.
Spędza z nim czas, dodaje otuchy, sprawia, że choć przez chwilę ranny może
zapomnieć o bólu i czyhającej na niego śmierci.
Książka jest niesamowita. Opowiada o tym, jak przebaczać,
jak kochać. Może nie daje konkretnych nauk wprost, ale doskonale przekazuje to
wszystko za pomocą treści. Nie można mieć zastrzeżeń do autorki co do języka. A
przy tym z pewnością dzieło nie przytłacza faktami historycznymi, to tylko (albo
aż!) utwór o uczuciach wplecionych w wojnę. To 119 stron nikogo nie zanudzi, a
może stać się bardzo ważną lekturą.
Nie sposób opisać tego, jak mocno książka oddziałuje, jak
wpływa na czytelnika. Jest w niej pewna magia, którą pozna się tylko wtedy,
kiedy samemu się w nią zagłębi. A ja cieszę się, iż miałam okazję jej
zasmakować.
W sumie książka ta wydaje się taka niepozorna... uwielbiam, gdy lektura wywołuje silne emocje, a skoro polecasz, to warto się z nią zapoznać. dzięki za cynka, bo szczerze mówiąc nigdy bym się na nią nie skusiła, widząc tę okładkę!
OdpowiedzUsuńJeśli polecasz musi być dobra.
OdpowiedzUsuńUczucia są chwytliwym tematem na książce+ wojna, a będzie się działo.
OdpowiedzUsuńKoniecznie muszę przeczytać tę książkę!!! Pozdrawiam ;)
OdpowiedzUsuńMimo iż są to kompletnie nie moje klimaty, Twoja recenzja baaardzo mnie zaintrygowała :)
OdpowiedzUsuńMnie książka także bardzo mocno poruszyła.
OdpowiedzUsuńBrzmi bardzo zachęcająco. Lubię książki, które dotykają emocjonalnie.
OdpowiedzUsuńWidziałam tę książkę na stronie wydawnictwa i wczoraj trafiłam na bardzo pozytywną recenzję na jej temat. Bardzo lubię książki o tematyce wojennej, więc na pewno sięgnę po "Requiem dla młodego żołnierza".
OdpowiedzUsuń